To pytanie, z którym ostatnio przyszło się zmierzyć mojemu Klientowi w trakcie rozmowy o ubezpieczeniu jego majątku. Pana życie jest bezcenne, ale proszę sobie odpowiedzieć na pytania: ile musiał Pan poświęcić czasu, aby zarobić na ten dom? Ile wyrzeczeń Pana to kosztowało? Czy naprawdę warto oszczędzić te kilkadziesiąt złotych i stracić coś na co pracowało się przez tyle lat i poświęciło się tak wiele? Dziś rozmawiając z Klientami świadomie kieruje ich uwagę na to, co w ich życiu jest najważniejsze a na co bardzo często nie zwracają uwagi, żyjąc w swoim jakże często zabieganym świecie.
Jak zaczęłam przygodę z Alwisem?
Do świata ubezpieczeń trafiłam prawie przez przypadek. Wiele lat temu, mieszkałam w rodzinnej, malowniczo położonej miejscowości w Beskidzie Niskim; w Uściu Gorlickim. Spotkałam wtedy dr Stanisława Kutę, który przyjechał na spotkanie do mojej Mamy, aby zaproponować jej współpracę w zakresie sprzedaży ubezpieczeń. Ponieważ w tym czasie w najbliższej okolicy nie było nikogo kto zajmowałby się ubezpieczeniami i mógłby zająć się biznesowo tym obszarem rynku, a z drugiej strony pomóc lokalnej społeczności – mieszkańcom gminy Uście – odnaleźć się praktycznie w ubezpieczeniach. Mama nie była w wstanie pogodzić swoich obowiązków zawodowych z nowym wyzwaniem i zaproponowała, że lepiej, aby ten temat podjął ktoś młody, po studiach, szukający dobrej ciekawej pracy, w której mógłby się realizować. Wtedy wybór padł na mnie.
Tak właśnie 13 lat temu trafiłam do Alwis&Secura. Pierwsze kontakty, szkolenia, zdobywanie uprawnień i start zawodowy. Początki były bardzo skromne, stopniowo pozyskiwałam klientów z rodzinnej miejscowości. Zaczynałam prawdopodobnie jak każdy z nas od bliskich i znajomych, a z czasem coraz odważniej wychodziłam poza swoją „strefę komfortu”. Kolejnym ważnym krokiem była przeprowadzka do Krakowa, nowe wyzwania, studia i praca w jednym z największych banków w Polsce. To pozwalało mi spojrzeć na rynek ubezpieczeń jeszcze szerzej, a także z innej perspektywy. Nowi ludzie, nowi klienci i nowe znajomości, każdego dnia uczyły mnie czegoś nowego o rozmowach z klientami, a także o ich indywidualnych potrzebach, wychodzących daleko poza standardowe OC na samochód. W tym czasie poznałam też wielu wartościowych ludzi dzięki którym jestem w tym, a nie innym miejscu. Wielu przyjaciół z czasów studiów oraz pracy do dziś mnie wspiera i gorąco mi kibicuje. Tu też poznałam swojego męża, a kolejne etapy w moim życiu przyszły niezwykle dynamicznie. To założenie rodziny, dzieci – synowie Aleksander i Feliks, którzy wymagali ode mnie więcej czasu. Coraz bardziej też utwierdzałam się w przekonaniu, że praca w korporacji i monotonne realizowanie powierzonych zadań, zmianowy system pracy, brak elastyczności i brak bezpośredniego kontaktu z klientami, to tak naprawdę nie to, co chciałam robić w swoim w życiu.
Wyjście ze strefy komfortu
Ponad trzy lata temu podjęliśmy wspólnie z mężem decyzję, że czas na zmiany, dlatego odchodzę z etatu w bankowości i rozpoczynam nowy rozdział w naszym życiu – otwieram swoją działalność gospodarczą. Początkowo moim celem było co najmniej utrzymanie pozycji finansowej, ale z czasem, musiałam otworzyć się na nowe płaszczyzny działania i zacząć pozyskiwać nowych klientów. Stopniowo, najpierw osoby fizyczne, a następnie – kiedy apetyt rósł w miarę jedzenia – klientów firmowych, dzięki którym moje doświadczenie i wiedza mogły się poszerzać i przynosić obok korzyści finansowych także mnóstwo satysfakcji. Odkryłam również, że największą satysfakcję przynoszą mi nowo pozyskani klienci, rozmowy o ich potrzebach, historie przeżytych przez nich doświadczeń z agentami ubezpieczeniowymi, źle dobranymi produktami, jak również kłopoty z likwidacją szkód. Wtedy przekonałam się, że to jest to, co chcę osiągnąć w życiu. Po prostu chcę pomagać ludziom w wyborze najlepszego dla nich rozwiązania ubezpieczeniowego oraz obsługiwać wszystkich klientów na najwyższym poziomie.
Kolejny krok to dołączenie do organizacji BNI (Business Network International – organizacja rekomendacji biznesowych). Cykliczne spotkania z grupą 40 przedsiębiorców, takich jak ja, dodatkowo poszerzyło moje horyzonty biznesowe o kolejny przegląd branż i ich potrzeb w tym ubezpieczeniowych. Każdy z nas prowadzi własną firmę, z innej branży i pomagamy sobie nawzajem dzięki poleceniom usług i produktów swoim znajomym, klientom, rodzinie.
Nie samą pracą człowiek żyje!
Natomiast nie samą pracą człowiek żyje! Kocham swoją wspaniałą rodzinkę, dwóch synków Olusia i Felusia, oraz osobę, która zawsze mnie wspiera w codziennym życiu i pracy zawodowej, męża Bartłomieja. Uwielbiam spędzać z nimi czas, w zimie są to z reguły miłe spotkania ze znajomymi i gry planszowe. Podczas wycieczek nie tylko miejskich, ale również wyjazdów za miasto w zwiedzamy ciekawe miejsca, nasze polskie góry, gdzie odwiedzamy moje piękne rodzinne strony. Zaliczamy również morskie klimaty. Co roku wybieramy wspólnie z dziećmi miejsce na wczasy, aby pokazać im jaki ten świat jest piękny. W ubiegłym roku wspólnie odkrywaliśmy Grecję, która urzekła nas swoim klimatem i cudownymi widokami. Inwestujemy także sporo czasu na zajęcia dodatkowe dla dzieci i mamy nadzieję, że wybiorą kiedyś swoją drogę, a na pewno spróbują takich sportów jak piłka nożna, pływanie, szachy i gra na instrumencie muzycznym. Jesteśmy z mężem przekonani, że wszystko to, co teraz dzieciom pokażemy, nauczymy, zaowocuje w ich młodzieńczym i dorosłym życiu.
Moją odskocznią od codziennych obowiązków zawodowych oraz rodzinnych, jest bieganie. Zaczynałam kilka lat temu od rekreacyjnego biegania z sąsiadką w koło osiedla. Stopniowo „wkręcając się” w sport, niezauważalnie 5 km stało się normą, potem 10 km stało się kolejnym wyzwaniem i tak co chwilę podnoszę sobie poprzeczkę. W roku 2016 pokonałam „Nocną dychę z Wawelem”, w ubiegłym roku przebiegłam górski bieg trzech kopców na dystansie 13 km. Za chwilę mój pierwszy w życiu półmaraton, w biegu na pierwszy dzień wiosny „ Półmaraton Marzanny”. Trzymajcie kciuki!
Współpraca to podstawa
W codziennej pracy, w gąszczu zmieniających się przepisów i procedur nieocenionym wsparciem dla mnie i kolegów z branży są Menadżerowie zakładów ubezpieczeń. Spośród wielu chciałabym wymienić: Krzysztofa Hojdę z Warty, Magdalenę Adamczyk z Ergo Hestii, Zuzannę Matlak-Moszczyńską z Compensy, oraz Katarzynę Kulę z PZU. Serdecznie dziękuję im, za każdy odebrany telefon niekoniecznie w godzinach pracy, błyskawiczną pomoc i wsparcie najczęściej w trudnych sprawach.
Reasumując, jestem przekonana, że moje obecne osiągnięcia w działalności ubezpieczeniowej jako doradcy klienta, nie byłyby do końca możliwe, gdyby nie wsparcie jakie daje mi bezpośredni kontakt z Biurem Regionalnym Alwis&Secura w Krakowie oraz wspaniałymi dziewczynami Ewą i Kasią, a przede wszystkim z Dyrektorem krakowskiego Oddziału Barbarą Łyszczarz. Bardzo dziękuję także za lojalność, jaką darzą mnie moi stali Klienci, bo to dzięki ich solidnej postawie, partnerstwu, mogę realizować się i rozszerzać swoją działalność.
To dzięki Wam – także tym których nie wymieniałam – mogę rozwijać się i wiązać swoją przyszłość z branżą ubezpieczeniową, która pozwala mi na dostatnie życie i wielką satysfakcję z moich osiągnięć zawodowych.
Magdalena Markowicz Ciastoń
www.magdalenamarkowicz-ciaston.alwis.pl