Wychowałam się w małej miejscowości Wola Dębińska, która lokowana była na prawie średzkim już w XIV wieku. To piękna i gospodarna wieś, w której mieszkam do dzisiaj, położona niedaleko od historycznego Dębna. Ukończyłam wyższe studia magisterskie na Politechnice Rzeszowskiej, na kierunku zarządzanie. Moja pierwsza poważniejsza praca to ta zaraz po szkole, w biurze podróży. I dziś dobrze wspominam tamten czas. To tam po raz pierwszy miałam okazję zetknąć się z pełnoprofilową obsługą klienta, a nawet i dotknąć tematu ubezpieczeń, głównie turystycznych. Coraz bardziej ten temat zaczął mnie interesować.
Praktyczną przygodę z ubezpieczeniami zaczęłam niewiele ponad 3 lata temu. Pandemia – więcej czasu wolnego na zastanawianie się nad przyszłością - sprawiła, że postanowiłam szerzej przyglądnąć się tej branży. Dużo na ten temat czytałam i rozmawiałam z wieloma osobami. Chciałam mieć pełne rozeznanie czy warto iść dalej w kierunku ubezpieczeń. I tak na mojej drodze pojawiła się agencja Alwis&Secura, a czas pandemii pomógł zdecydować. Postanowiłam zająć się na poważnie dystrybucją ubezpieczeń i podjąć się współpracy z dziewczynami z oddziału Alwisa w Tarnowie.
Wszystkiego uczyłam się od początku i na bieżąco. A było czego się uczyć... Ogrom wiedzy dziewczyny pomogły mi z łatwością przyswoić. W trudnych przypadkach zawsze mogłam i wiem, że nadal mogę liczyć na ich pomoc, dobre słowo i wsparcie. I tutaj widać przewagę Alwisa nad podobnymi agencjami - nigdy nie jestem sama.
Także swoją bazę klientów budowałam od zera. Na początku wystawiałam pojedyncze polisy, zwykłe OC komunikacyjne. Z czasem było ich coraz więcej i pojawiały się ubezpieczenia coraz bardziej skomplikowane. Zawsze stawałam na wysokości zadania, aby zmierzyć się nawet z najtrudniejszymi dla mnie tematami ubezpieczeniowymi. Szukałam odpowiedzi w różnych materiałach, byłam w stałym kontakcie z dziewczynami z Alwisa oraz menedżerami z zakładów ubezpieczeniowych. To wszystko po to, aby nowi klienci mieli świadomość, że mogą się do mnie zwrócić z każdym ubezpieczeniem i problemem.
Często żartowałam, że niektórzy (być może nieświadomie) mnie testują. Ale to dobrze. Wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko jest po coś. Im więcej dziwnych, trudnych przypadków, tym więcej byłam w stanie się nauczyć. A było ich całkiem sporo, szczególnie na początku.
W krótkim czasie, wraz z mężem otworzyliśmy swoje Biuro Ubezpieczeń w Wojniczu, małym, pięknym miasteczku, w niedalekiej odległości od miejsca zamieszkania. Było tam już kilku agentów. Ale dla nowego, dobrze przygotowanego agenta, z dobrymi kompetencjami i wiedzą znalazło się trwałe miejsce. Dalej rozwijam się i umacniam pozycję na lokalnym rynku ubezpieczeń.
Bardzo lubię obsługiwać klientów, którzy zainteresowani są ubezpieczeniem na życie. Jest to całkiem inny klient. Taki, który chce, a nie musi. Często niestety klienci uświadamiają sobie o potrzebie ubezpieczenia na życie w momencie, w którym mocno ograniczają się możliwości ubezpieczenia, najczęściej w chwili pojawienia się poważnej choroby.
Dzięki współpracy z Alwisem otrzymałam również możliwość poszerzenia swoich usług o punkt opłat. Był to dobry krok. Klienci pocztą pantoflową szybko dowiedzieli się, iż mogą sporo zaoszczędzić płacąc rachunki w moim biurze. Wielu z nich zdecydowała się także poznać moją ofertę ubezpieczeniową i ostatecznie sfinalizować polisę. Obecnie wielu z nich ubezpieczam już kompleksowo. I jest to już u nas pewna prawidłowość.
W pozyskiwaniu nowych klientów i rozkręceniu biznesu pomógł mi w dużej mierze internet. Najpierw stworzyłam firmowy profil na Facebooku, później poszerzyłam swoją reklamę o profil na Instagramie, w międzyczasie Alwis stworzył dla mnie wizytówkę Google. Staram się systematycznie dodawać posty, na bieżąco informować o nowinkach, czy zmianach, aby treści były ciekawe i zachęcały coraz większą liczbę osób do regularnego odwiedzania mojego profilu.
Aktywność w social mediach sprawiła, iż portfel klientów poszerza się coraz bardziej a polecenia zadowolonych klientów to coś, z czego cieszę się najbardziej. Jeśli klienci do nas wracają i dodatkowo polecają swoim znajomym czy też rodzinie to znak, że są z nas zadowoleni, że dobrze wykonujemy swoją pracę.
Bacznie obserwuję co dzieje się w świecie ubezpieczeń i węziej - w agencji i na lokalnym rynku. Z przyjemnością uczestniczę we wszelkich szkoleniach, dzięki czemu jestem na bieżąco z ciągłymi produktowymi zmianami. Mając tak dużo towarzystw w swoim portfelu jak ja, jest co aktualizować. Nowe produkty, zmiany w ogólnych warunkach, procedurach, ustawach, nowe rozporządzenia i wytyczne. Wszystkie szkolenia i spotkania organizowane przez zarząd Alwisa i towarzystwa ubezpieczeniowe dają mi ogromnego kopa, chęć do działania i dalszego, nieustannego rozwoju.
Dzisiaj w biurze jest nas już dwie. Tak, mam drugą parę rąk do pomocy. Kamila jest niezwykle zaangażowana w swoją pracę. Szybko się uczy i tak jak ja, bardzo lubi brać udział w szkoleniach, dzięki którym zyskuje nową dawkę wiedzy i energii. Kamila bardzo usprawniła moją pracę. Teraz jeszcze szybciej klienci otrzymują od nas propozycje ubezpieczenia. Zarówno ci, którzy osobiście zaglądają do biura, jak i ci, którzy wolą obsługę zdalną. W końcu co dwie głowy to nie jedna.
Prywatnie młoda mężatka, z rocznym stażem, więc już nie taka świeżo upieczona. W wolnym czasie lubię poznawać nowe miejsca i smaki. Parę tygodni temu wraz z mężem wróciliśmy z podróży po Tunezji. Jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia i zachwyceni pobytem na Saharze. Podróże wzbudzają w nas wiele refleksji, którymi lubimy się nawzajem dzielić. Często pozwalają docenić to, o czym na co dzień zapominamy. Po dwuletniej przerwie, wraz z nowym rokiem postanowiłam wrócić na basen i doskonalę tam swoje umiejętności. Cel, jaki chce osiągnąć to czuć się swobodnie w każdej wodzie. A w przyszłości może wybrać się na nurkowanie na rafy koralowe? Kto wie, czas pokaże.
Pozdrawiam wszystkich.
Daria Kaim