Urodziłem się, spędziłem młodość i nadal mieszkam w Bochni, która słynie z najstarszej Kopalni Soli w Europie. Serdecznie do niej wszystkich zapraszam i zapewniam, że można w niej spędzić aktywnie naprawdę cały dzień. To dobre miejsce na relaks z rodziną, zwłaszcza w deszczowe dni.
Swoją przygodę z „ubezpieczeniami” zaczynałem od sprzedaży OFE Nationale-Nederlanden w 1999 roku. Później – jakby z marszu - podpisałem umowę z TU Compensa Życie i sprzedawałem tylko polisy życiowe oraz polisy posagowe dla dzieci. W tamtym czasie, a był to rok 2000, miałem umowę tylko z jednym towarzystwem ubezpieczeniowym.
Na początku swojej pracy byłem dwuzawodowcem – pracowałem na etacie w ZUS, a po godzinie 15 umawiałem spotkania i jeździłem do klientów sprzedając polisy na życie – głównie polisy kapitałowe na życie i dożycie oraz polisy posagowe.
Od samego początku pokochałem tę pracę, bo dawała mi dużą satysfakcję oraz - co bardzo ważne - niezłe wynagrodzenie. Lubię kontakty z ludźmi, a tutaj miałem z nimi stały kontakt. Starałem się umawiać po dwa lub trzy spotkania dziennie, przez 6 dni w tygodniu – a to przekładało się na coraz większą sprzedaż. I już w pierwszym miesiącu pracy, a był to listopad, sprzedałem 11 polis życiowych i był to jeden z najlepszych wyników w oddziale krakowskim Compensy w kategorii: „Debiut”.
Po kilku latach sprzedaży wyłącznie polis na życie, trafiłem do oddziału majątkowego Compensy w Krakowie na spotkanie z Ryszardem Kobylarczykiem, który był Dyrektorem Oddziału. Ustaliliśmy wtedy zasady akwirowania polis majątkowych. Dziś, z perspektywy czasu, uważam to spotkanie za przełomowy moment w moim zawodowym życiu dystrybutora ubezpieczeń.
Stopniowo, ale systematycznie budowałem swój portfel zarówno życiowy, jak i majątkowy. Zawsze uważałem, że jak będę to robił rzetelnie, z pełnym zaangażowaniem i profesjonalnym podejściem, to wyniki będą coraz lepsze i tak też się stało. Cały czas podnosiłem swoją wiedzę oraz kompetencje i przez cały czas dochodziłem do coraz wyższego poziomu zawodowego.
Wszystko w moim życiu zawodowym działo się etapami. Po kilku latach pracy agencyjnej z jednym TU przyszła pora na przemyślenie i przeanalizowanie zmieniających się warunków na lokalnym rynku ubezpieczeń. Efektem tego było podjęcie decyzji o konieczności współpracy z większą ilością zakładów ubezpieczeniowych. Wymagania moich klientów nie mogły być już realizowane w jednym ZU, a nie chciałem przecież ich tracić. Kompleksowa obsługa klienta wymagała takiego działania.
Od pomysłu do czynu było u mnie zawsze bardzo blisko. Chyba znowu czysty przypadek sprawił, że trafiłem do tarnowskiego oddziału Alwis&Secura. Po rozmowach – rozpoznaniu w boju - szybko podpisałem umowę na wykonywanie czynności agencyjnych i z marszu rozpocząłem akwizycję ubezpieczeń w kilku towarzystwach ubezpieczeniowych.
Zawsze miałem to szczęście, że trafiałem na świetne osoby - najpierw w TU Compensa, później w tarnowskim Alwisie, gdzie zawsze mogę liczyć na pomoc i wsparcie we wszystkich sprawach.
W wigilię 7 lat temu podjąłem decyzję o rezygnacji z etatowej pracy w urzędzie i od 1 stycznia w nowy rok – nowe wyzwania – otworzyłem stacjonarne biuro i do teraz jestem już pełnoprofilowym agentem ubezpieczeniowym. I była to najlepsza decyzja, jaką podjąłem w swoim dotychczasowym życiu zawodowym.
Współpraca z Alwis&Secura pozwoliła mi na rozszerzenie oferty produktowej, nie tylko o produkty majątkowe, ale także życiowe, zdrowotne czy grupowe pracownicze. Dała mi także możliwość uczestniczenia w wielu szkoleniach zawodowych, warsztatach, które organizuje Alwis&Secura dla swoich współpracowników.
Praca w ubezpieczeniach daje dużą satysfakcję. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych ludzi oraz odkryłem nowe miejsca. Nawiązałem wiele kontaktów zawodowych, często nawzajem się wspieramy, a jak trzeba, to i pomagamy. Czuję, że się w tym realizuję.
Ale nie całe moje życie poświęcone jest pracy. Prywatnie bardzo często podróżuję i zwiedzam, bo najbardziej lubię aktywny wypoczynek z moją rodziną.
Żona i moja 8-letnia córka Zosia są moimi towarzyszami podróży. Są to wyjazdy organizowane samodzielnie. Objechaliśmy prawie całą Europę. Często wyjeżdżamy na weekendowe zwiedzanie stolic europejskich.
Moja kochana córeczka od urodzenia ma poważne schorzenia, z którymi dzielnie walczy, a my jej w tym pomagamy. Realizujemy na przykład ambitne zadanie - zdobycie przez Zosię „Korony Polskich Gór”, czyli wszystkich 28 najwyższych szczytów w Polsce, na które prowadzą znakowane szlaki. Ma już zaliczone 4 -Wysoka (Pieniny), Mogielica (Beskid Wyspowy), Skrzyczne (Beskid Śląski) oraz Turbacz (Gorce). W tym roku dojdzie jeszcze kilka. To duże przeżycie i zaangażowanie. Na każdym szczycie trzeba wykonać zdjęcie oraz otrzymać specjalny stempel potwierdzający na odpowiedniej stronie książeczki „Korony Gór Polskich”.
W wolnym czasie w okresie letnim dużo czasu spędzamy na rowerze oraz w górach. Kilka lat temu „odkryliśmy” włoskie Dolomity, które nas oczarowały i staramy się przynajmniej jeden tydzień wakacji spędzać właśnie tam. Ostatnie odkrycie to deska SUP, na której pływam razem z Zosią. W zimie oczywiście narty – i liczne wyjazdy, w tym konkursowe z TU Compensa i innymi ZU.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mojego biura w Bochni na pyszną kawę i ubezpieczenie zawsze „uszyte na miarę”.
Grzegorz Gawłowicz