Na spotkaniu w Nowym Sączu nasz pośrednik opowiadał jak nie mógł przekonać swojego klienta do ubezpieczenia OC podczas wyjazdu na narty. Odpowiedział mu, że nie ubezpiecza się z 3 powodów: bardzo dobrze jeździ na nartach, ma zawsze dobry sprzęt oraz jeździ już kilkanaście lat i nie miał najmniejszego zdarzenia. Życie bywa jednak przewrotne. W jedenastym dniu od zawarcia polisy ten klient zjeżdżając już ostatni raz w tym dniu na nartach, na samym dole przez moment nieuwagi wjechał w grupę osób, które jak on sam twierdzi, stały tam, gdzie ich być nie powinno. Niby nic wielkiego się nie stało, ale wezwano policję, dwoje dzieci wzięto do szpitala na przebadanie, zgłoszono jakieś drobne urazy oraz uszkodzenie mienia. Winnym zdarzenia uznany został narciarz. Koszty w sumie były także małe, tylko coś ponad 4 tysiące złotych (rachunki za wizyty w prywatnych przychodniach, uszkodzenie kombinezonów i inne). Dobrze, że zapobiegliwa żona ubezpieczyła OC w życiu prywatnym wraz z ubezpieczeniem domu. I z tej polisy zostało wypłacone odszkodowanie. Co trzeba oddać to to, że zadzwonił do naszego agenta i go przeprosił.
Sprawa niby błaha. Ale jakże częsta, kiedy nie chcemy skorzystać z porady agenta i nie ubezpieczamy jakiegoś ryzyka. Nie ze względu na koszt ubezpieczenia tylko inne mało racjonalne przesłanki. Zwłaszcza jeśli dotyczy to ubezpieczenia OC w życiu prywatnym. Do dziś brzmi mi w uszach wypowiedź jednego Niemca, który powiedział do mnie "bez polisy to ja nie wychodzę nawet na ulicę”. Myślę, że i u nas nadszedł taki czas na powszechność ubezpieczenia OC w życiu prywatnym. Zmiany w sposobie życia wszystkich osób, rosnąca popularność rowerów, hulajnóg i podobnych urządzeń, drony itd. wymagają posiadania takiego ubezpieczenia. Jeśli do tego dodamy coraz częściej uprawianie różnych rodzajów sportu, letnie i zimowe wyjazdy wypoczynkowe to przekonamy się, że bez ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej nie można już funkcjonować. I nawet jeśli ktoś go już posiada, to ważna jest także suma gwarancyjna ubezpieczenia, minimum 100 a najlepiej 200 tysięcy złotych. To wcale nie dużo, około 45 groszy dziennie dla kilkuosobowej rodziny. Czy warto ryzykować? Kiedy np. zadrapanie pedałem rowerku samochodu przez dziecko może kosztować do kilkunastu tysięcy złotych. Taki jest np. koszt malowania luksusowego samochodu. To nie teoria to fakt wzięty z życia, a raczej z dokumentacji szkodowej.
Tak więc zawsze, wszystkim przy rozpoznaniu potrzeb (APK) proponujemy klientom różne ubezpieczenia OC.